Wracając po południu z pracy pomyśłałam, że karty właściwie niczego dziś nie pokazały. Zjadłam przekaskę i odebrałam telefon...
Dzwonił klient, który twierdził, że umówiłam isę z nim na godzinę 18:00!
Nie byłam zła (na siebie), poprosiłam o czas i choć to trudne- w kilkanaście minut byłam na miejscu. Spodziewałam się pretensji pana, że musiał czekać, że zapomniałam, itd.
Zajęłam się zwierzakiem (pracuję ze zwierzętami). Pan zadowolony, zdarzenie nie ma wpływu na nasze relacje biznesowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz